niedziela, 25 listopada 2012

Chatuchak Weekend Market

Witam, jeżeli ktoś z Was się zastanawia co można robić w sobotę i niedzielę w mieście liczącym prawie 10 milionów ludzi, to odpowiedź jest prosta. Można wybrać się na jeden z największych weekendowych targów na świecie, czyli Chatuchak Market w Bangkoku. Według przewodnika najlepszą porą na odwiedzenie tego targu jest godzina 9.00 gdyż nie ma jeszcze tylu ludzi, a także skwar nie jest tak dokuczliwy jak po południu. Aby się przekonać, czy informacje zawarte w przewodniku są słuszne, musiałem już po raz kolejny wstać wcześnie rano i dreptać 3 kilometry na stację On Nut, skąd pojechałem na sam koniec linii kolejowej do Mo Chit. W pociągu jechało chyba z pół Bangkoku i panował tam tak niemiłosierny ścisk, że nie dało nawet rady podnieść ręki, żeby otrzeć czoło z potu i w ten sposób mogłem przez przypadek zwilżyć osoby stojące tuż koło mnie. Na szczęście klimatyzacja szybko ostudziła emocje i po paru stacjach już ze mnie nie kapało. Północna cześć Bangkoku, w ogóle nie różniła się niczym od mojego On Nut, więc bez zbędnych ceregieli poszedłem szukać targu Chatuchak, który był oddalony może z 400 metrów od stacji Sky Train. Gdy tylko wszedłem przez bramę to wszędzie stały samochody dostawcze z towarem oraz kręciły się setki ludzi. Przy wejściu każdy dostawał mapkę aby orientacyjnie wiedzieć, co gdzie się znajduje.






Może po mapce nie widać, ale znajduje się tutaj 15.000 stanowisk handlowych, a także według oficjalnych danych w przeciągu soboty i niedzieli przewija się tutaj ponad 200 tysięcy ludzi, co robi na prawdę wrażenie. Cały targ znajduje się pod zadaszeniem i trudno znaleźć tam odrobinę świeżego powietrza, gdyż jest ono zużywane zarówno przez miejscowych jak i turystów do ostatniej kropli tlenu. Niestety ale chodzi się tutaj jak po ciemnym labiryncie i jak coś wpadnie w oko, to trzeba to od razu kupić, ponieważ nie sposób jest wrócić w to samo miejsce. Co do przewodnik to stwierdzam, że lepiej jest pojawić się tutaj trochę później, gdyż o godzinie 9:00 rano duża część stoisk jest jeszcze zamknięta. Po obejrzeniu filmu stwierdzam, że trochę za szybko tam chodziłem i niezbyt dokładnie nagrałem stragany. Gdyby mój Tata kręcił tam wideo, to gwarantuję że wszystko zostałoby skrupulatnie sfilmowane i każda pierdółka zostałaby uwieczniona. 

No ale cóż i tak tam wrócę zaraz przed moim styczniowym powrotem do Polski, gdyż jest tam sporo fajnych rzeczy, więc obiecuję że nakręcę wszystko jeszcze raz i to o wiele bardziej dokładnie. Kupiłem sobie tam dwie bawełniane koszule, które wkrótce poznacie przy najbliższych wpisach. Nie pytajcie się co jest w tej dużej siatce, bo i tak Wam nie powiem. Po około 3h, chodzenia dość mocno rozbolała mnie głowa i stwierdziłem, że czas uciekać do domu. Był to strzał w dziesiątkę, gdyż jak dojechałem do On Nut i przeszedłem może z 15 minut, to poznałem przyczynę mojej nagłej migreny, a mianowicie rozpoczęła się ulewa. Na szczęście udało mi się stanąć pod daszkiem, gdzie mieści się lokalny postój taksówek, z tą różnicą że zamiast Tuk Tuków jeżdżą tutaj skutery. 

Na początku myślałem, że to pewnie zwykły przelotny deszczyk, ale godzinę później przekonałem się, że to jednak była ulewa. Jeden z Tajów, był tak miły że dał mi krzesełko abym nie stał tyle czasu, popatrzył w górę i powiedział z uśmiechem na twarzy po tajsku, że jeszcze trochę popada. Spędziłem tam łącznie półtorej godziny razem z moim bólem głowy. Gdy przestało padać to szybkim krokiem udałem się do domu, zahaczając po drodze o stoisko gdzie kupiłem sobie green curry i butelkę zimnej wody. Gdy wróciłem do domu to ponownie się rozpadało, z tą różnicą że padało, błyskało i grzmiało bezustannie przez kolejne 20 godzin. Przestało padać dopiero w niedzielę o godzinie 10:00 (mojego czasu) i korzystając z okazji nastawiłem dwie pralki, jedną z kolorowymi a drugą z ciemnymi ciuchami i szybko rozwiesiłem aby wyschło do wieczora. Oczywiście o godzinie 16:00 znowu się rozpadało i leje do tej pory. Mam nadzieję, że od poniedziałku znowu będzie skwar i dalej będę mógł zwiedzać Bangkok.






3 komentarze:

  1. Co masz w dużej torbie ? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I pomyśleć, że będziesz czekał na skwar, aby zwiedzać Bangkok.

    OdpowiedzUsuń