niedziela, 18 listopada 2012

Wspomnień czar

Równy tydzień temu wylatywałem z Gdańsk do Bangkoku i na prawdę nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po przylocie, a także czy dobrze zrobiłem lecąc tutaj na dwa miesiące bez kilku dni. Pierwszego dnia zaraz po przylocie gdy spałem z robakami na ośmiu metrach kwadratowych, to powiem szczerzę, że w tym czasie nachodziło mnie wiele wątpliwości i nie wiedziałem co dalej ze sobą mam robić. W tym miejscu chciałbym pokazać filmik nagrany w Rainbow Guest House i udowodnić, że nie były to żadne fanaberie wyssane z palca, ale prawdziwa historia. Nocleg w tym miejscu kosztuje około 300 batów za noc, zanim jednak odkryłem tam robactwo to spytałem się ile bym musiał zapłacić aby zostać tutaj miesiąc. Od razu zaświeciły się im oczy i dostałem informację, że za 5.000 batów mogę mieszkać. W miejscu, w którym śpię docelowo płacę 6,500 batów za miesiąc, przy czym mam bardzo komfortowe warunki, mogę wyjść na balkon, wziąć prysznic w dużej łazience i nie martwić się o to, że ktoś może mnie okraść jak będę spał. Nagrania dokonałem zaraz po przebudzeniu, co zresztą nawet widać, a robaki odkryłem chwilę później.


 

Dzisiejszy dzień poświęciłem błogiemu nieróbstwu, jednak nie jestem w stanie siedzieć i nic nie robić, więc zacząłem ogarniać trochę mieszkanie i poszedłem na długi spacer. Później zrobiłem porządek i korekty w materiale nakręconym kamerą i stwierdziłem, że ten filmik musi ujrzeć światło dzienne :)

Oprócz tego, na spokojnie przeliczyłem sobie wszystkie poniesiona koszta od samego przylotu po dzień dzisiejszy i stwierdzam, że wydałem już 800 dolarów. Z czego oczywiście ponad połowa poszła na opłacenie mieszkania do końca mojego pobytu oraz zwrotną kaucję. Reszta pieniędzy została wydana głównie pierwszego dnia jak musiałem krążyć między lotniskiem a miejscem w którym będę spał, do tego oczywiście dochodzi wyżywienie, bilety i wczorajsza wizyta w oceanarium.

Obliczyłem, że każdego dnia mogę wydać nawet 1550 batów, czyli ponad sto pięćdziesiąt złotych i żyć jak pączek w maśle do samego stycznia. Oczywiście, ciężko będzie wydać taką sumę pieniędzy, więc nie mam się co martwić o brak gotówki. Zwłaszcza, że wszystkie główne koszta mam już za sobą i potrzebuję tylko pieniędzy na żywność, komunikację miejską oraz bilety wstępu i ewentualnie jakieś prezenty po świąteczne dla rodziny :)

Ps. Coraz bardziej podoba mi się miejsce, w którym mieszkam i za każdym razem odkrywam coś nowego, a dzięki podniebnej kolejce bardzo szybko mogę się znaleźć w każdym miejscu Bangkoku za małą kasę. W ramach wolnego czasu nakreśliłem jeszcze kilka nowych celów mojej podróży , o których sukcesywnie będziecie się dowiadywać.


1 komentarz:

  1. Musiałeś być bardzo zmęczony po podróży, że zostałeś w takiej norze, zawsze jednak mogłeś położyć się obok nakręconej turystki :-)
    M.

    OdpowiedzUsuń