piątek, 16 listopada 2012

Niespełnione ambicje i nowe plany

Czołem blogowicze i blogowiczki oraz sympatycy moich samotnych perypetii po Bangkoku, z miasta które jest niezwykle mocno zróżnicowane pod względem swojej wielokulturowości, którą spotyka się tutaj na każdym kroku. 

Dzisiejszy dzień został precyzyjnie przez mnie zaplanowany i wszystko miałem dopięte na ostatni guzik, jednak jak się okazało nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Tego dnia odpuściłem sobie poranne spacery i zwiedzanie okolicy aby przygotować się merytorycznie do zwiedzania Suan Luang Rama IX, czyli ponad dwustu hektarowego parku, który został założony w 60. rocznicę urodzin Króla Tajlandii Ramy Dziewiątego. Poświęciłem na to prawie trzy godziny, szukałem, zapisywałem i czytałem wszelkie informacje na temat tego niezwykłego Parku Królewskiego, który leży nieopodal mnie. Miał to być mój debiut w postaci reportażu, jednak jak dojechałem na miejsce to okazało się, że Park jest zamknięty w terminie od 15-go do 30-go listopada z przyczyn mi nie znanych gdyż nie jestem w stanie przeczytać, ani tym bardziej zrozumieć ich znaczków-robaczków. Chciałem spędzić tutaj cały dzień i opowiedzieć Wam najciekawsze historie jakie są związane z tym miejscem, jednak muszę to przełożyć na początek grudnia. Na pewno nie odpuszczę spotkania w Suang Luang  bo przygotowanie się do tego zajęło mi zbyt dużo czasu, a mieszczące się w nim cuda i atrakcje muszą ujrzeć światło dzienne. 

Do parku pojechałem taksówką i już przy samym wejściu do samochodu taksówkarz chciał mnie okantować wpisując w swojej czarno-białej nokii liczbę 150 i podtykając mi pod sam nos. Wczoraj jechałem do Seacon Square za 70 batów, a Suang Luang jest dosłownie 100 metrów za centrum handlowym, więc nie dałem się złapać oszustowi w pułapkę i pokazałem mu palcem, że ma włączyć taksometr. Ten pokręcił chwilę głową i pomachał rękoma, ale w końcu to zrobił. Już myślałem, że wygrałem z nieuczciwym kierowcą, a ten zaczął mnie wieść gdzieś na około przez jakieś uliczki i suma sumarum jak dojechaliśmy to wyszło te 145 batów. Gdy tylko podjechaliśmy pod bramę to już wiedziałem, że coś jest nie tak bo jakiś wielki baner wisi na bramie z tajskimi napisami i udało mi się tylko zobaczyć 15-30. Oczywiście strażnik przy bramie nie znał nawet słowa po angielsku, a taksówkarz już zacierał ręce na kolejne 145 batów z mojej strony. Długo nie myśląc pogoniłem taksówkarza i zacząłem rozmawiać ze strażnikiem na migi. W końcu się zlitował i przyniósł kalendarz pokazując, że zamknięte od 15 do 30 listopada. W tej chwili cały mój perfekcyjnie zaplanowany plan dnia wziął w łeb i moje niespełnione ambicje nie pozwalały mi się pozbierać i jakoś sensownie zagospodarować reszty dnia. W drodze powrotnej trafiłem już na uczciwego kierowcę i zawiózł mnie do domu za uczciwą stawkę, z włączonym taksometrem za 70 batów. Zanim wszedłem do domu poszedłem jeszcze zjeść jakiś obiad (makaron, wieprzowina, grzyby i warzywa) za 25 batów (przelicznik na polskie nominały zawsze jeden przecinek w lewo). Po powrocie do domu stwierdziłem, że zaplanuję sobie kilka ciekawych tras zapasowych i zacząłem szukać w internecie rozkładu Sky Train, żeby mieć jak najmniej do czynienia z taksówkarzami i poszedłem wydrukować mapkę do recepcji. Na dole Suchada dała mi od razu 3 różne mapki, na których również są zaznaczone wszelkie atrakcje wokół linii kolejowych i okolic. Nawet nie wiedziałem, że aż tak rozległe są linie podniebnego tramwaju w Bangkoku. Bilety z tego co pamiętam kosztują od 2-4zł, więc chcąc nie chcąc dużo powinienem zaoszczędzić. A najlepsze jest to, że w łatwy sposób mogę dotrzeć w miejsca które i tak chciałem odwiedzić. Zresztą jak dostanę się tylko do centrum Bangkoku to tam mogę wsiąść do tuk-tuka i za 20 batów jeździć godzinę po mieście. Niestety w tej części, w której mieszkam nie ma tuk-tuków. Jutro jest sobota, więc wybiorę się w miejsce, które odwiedziłem ostatnio 2 lata temu, ale wtedy wszystko było robione w takim pośpiechu, że zwiedziłem je tylko spod wody :)

Nie pamiętam jak tu wygląda życie niedzielne, więc prawdopodobnie będzie to dzień tylko i wyłącznie dla mnie. Dzięki tej wpadce z zamkniętym Parkiem Królewskim, wyznaczyłem sobie tyle tras, że nie będę się nudził przez wiele najbliższych tygodni :)

Przykro mi, ale dzisiaj nie stworzyłem żadnego filmiku, który by opisywał kuchnię czy życie w Tajlandii.

Ps. Na kolację miałem szyjki krabowe, które były fenomenalne :)



2 komentarze:

  1. Umiesz trzymać w napięciu.
    Dawaj ten filmik....
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojoj, mi tez przykro, że brat Tomasz pewnie zeżarł Ci cały obiad i w związku z tym nie będzie dziś Twojej degustacji, na którą tak czekałyśmy . Ale nic to, mam nadzieję, ze jutro będzie obiadek :).
    Pozdrówka..

    OdpowiedzUsuń