sobota, 15 grudnia 2012

Floating Market i film z Baiyoke

Tak jak obiecałem załączam poniżej film z wczorajszej wizyty w najwyższym budynku Tajlandii jakim jest Baiyoke Sky Hotel. Z ostatniego piętra budynku bez problemu można ujrzeć największe zabytki Bangkoku, które są oddale o dobre kilkanaście kilometrów od hotelu np. Grand Palace, Świątynię Szmaragdowego Buddy, Pomnik Konstytucji, Vicory Monument, Wat Arun a także wiele innych architektonicznych perełek, które z tej wysokości wydają się być niewielkich rozmiarów.




Dzisiejszy dzień rozpoczął się standardowo, może z tym wyjątkiem że wyszedłem z domu przed 8.00 aby dojechać jak najszybciej do Taling Chan Float Market, który znajduje się kawałek drogi za Bangkokiem. Aby się tam dostać musiałem dwa razy się przesiadać w Sky Train oraz dopłynąć do ostatniej przystani na rzece Chao Phraya. Wysiadłem przy ogromnym moście linowym im. Ramy VIII, który łączy ze sobą dwa brzegi rzeki i z tego miejsca teoretycznie bez problemów powinienem dojechać taksówką lub tuk tukiem do mojego dzisiejszego celu jakim był Targ Wodny w Taling Chan. Było to, jednak niezwykle trudne do wykonania, gdyż zatrzymałem cztery taksówki oraz dwa tuk tuki i okazało się że kierowcy chcą za kurs w jedną stronę między 500 a 1000 THB, co jest niewiarygodnie perfidnym naciąganiem turystów. Przypomnę również, że w jedną stronę jest jedyne dziesięć kilometrów, więc na upartego taką drogę można by przejść na pieszo. 

Po pewnym czasie byłem nawet skłonny zapłacić 250 THB (tyle płacę za drogę na lotnisko 30 km), jednak rozkapryszone gusta kierowców nawet nie chciały słyszeć o takich pieniądzach, najwidoczniej bogaci Rosjanie rozpuścili ich jak dziadowskie bicze. Oczywiście nie miałem zamiaru brać udziału w okradaniu mojego własnego portfela i z wyraźnym gestem zniesmaczenia pożegnałem wszystkich kierowców po kolei. Pierwszy raz spotkałem się w Azji z czymś takim jak brak chęci zarobku, zwłaszcza ze do cholery to jest tylko 10 km, przecież nie każę im jechać na drug koniec Tajlandii. Osobiście widziałem już takie cudo jak Floating Market, więc nie miałem wielkiego ciśnienia aby na siłę się tam dostać. Głównie to Wam chciałem pokazać w jaki sposób przed kilkunastoma laty odbywał się handel na rzece, jednak nie ma tego złego bo pokażę zdjęcia z oddalonego o jakieś 100 km, targu wodnego zlokalizowanego w Damnoen Saduak. W tym miejscu byłem dwa lata temu i tak się jakoś złożyło, że mam kilka zdjęć na laptopie z tego targu. Nie wiem czy zauważyliście ale ostatnimi czasy mam lekkiego pecha, gdyż w Małych Indiach nie znalazłem nic ciekawego, a dzisiaj znowu zaliczyłem wtopę. 

Pominę już fakt, że jak wracałem Express Boat to przez pomyłkę popłynąłem w drugą stronę i minęło dobre dwadzieścia minut zanim się skapnąłem, że nie znam tych rejonów. Na szczęście wysiadłem na jakiejś pierwszej lepszej przystani i po paru minutach przypłynęła właściwa łódź, która zabrała mnie do kolejki Sky Train. Jednak nie mogę powiedzieć, że była to spokojna podróż, gdyż kapitan łodzi musiał dopiero co zdobyć patent. Po drodze było jeszcze około piętnaście przystani na których trzeba było odstawić lub zabrać pasażerów. Mimo braku fal i dość spokojnej wody, kapitan podchodził do każdej kei po dwa, trzy razy. Praktycznie za każdym razem uderzał całym impetem o nabrzeże, do tego stopnia że biedni turyści którzy stali mieli naprawdę duży problem aby się nie przewrócić. Myślę, że młodzik był już bardzo zestresowany bo zrobił jeszcze jeden numer, a mianowicie pomimo nie odcumowania łodzi od przystani wystartował z pełną mocą silnika i tak szarpnęło całą łodzią i pływającą przystanią, że większość ludzi się przewróciła, na szczęście nikt nie wpadł do wody, chyba. Po tym numerze, drugi kapitan od razu wszedł na mostek i przejął stery. Po tym wszystkim wróciłem do domu i zjadłem na obiad świetną zupę curry z ryżowym makaronem i kupą zielska.


Floating market - główny kanał.

Kiedyś handel odbywał się wyłącznie na rzekach i kanałach.

Świeże warzywa i owoce, prosto z łodzi.

Również gotowanie posiłków odbywa się bezpośrednio na wodzie.

Za 200 THB, można sobie zafundować sesję z wężem.





2 komentarze:

  1. Masz dużo odwagi...fajnie jest tak podróżować ale chyba cięzko jest się przystosować do klimatu

    OdpowiedzUsuń
  2. heh zapomniałam dodać Skromna artystka :)

    OdpowiedzUsuń