środa, 12 grudnia 2012

Mangostan i Małe Indie

Dzisiaj postanowiłem wrócić na targ amuletów aby dowiedzieć się ile kosztują te wspaniale, ręcznie robione figurki, które do złudzenia przypominają prawdziwych buddyjskich mnichów z krwi i kości. Aby tam dotrzeć musiałem ponownie skorzystać z tramwaju wodnego i dzięki temu odbyłem kolejną przeprawę po rzecze Chao Phraya, która za każdym razem sprawia mi coraz większą radość. Niestety aby tam dotrzeć musiałem jechać kolejką Sky Train z On Nut w wielkim ścisku :

Sky Train - kolejna podniebna.

Nie wiem czy widać na zdjęciu, ale w kolejce były już tłumy ludzi, a drugie tyle jeszcze się dosiadło, co spowodowało niezły ścisk w środku. Gdy już dopłynąłem Express Boat do przystani Tha Thien Pire, udałem się na poszukiwania sztucznych mnichów. Dopiero gdzieś w połowie targu amuletów znalazłem stoisko, którego tam zawzięcie szukałem. Niestety sprzedawca bardzo szybko sprowadził mnie na ziemię i oznajmił że figurki są po 2.500THB, udało mi się zejść do dwóch tysięcy, ale i tak to była za dużo, więc nie skorzystałem z oferty i nie wróciłem z buddyjskim mnichem. 

Następnie w tej okolicy chciałem odwiedzić ulicę Phahurat, która słynie z indyjskiego targowiska o nazwie Little India. Przed wyjściem z domu dokładnie obejrzałem sobie to miejsce na YouTube i byłem tak zafascynowany tym miejscem, że musiałem je odwiedzić jak najszybciej. Tutaj spotkała mnie kolejna porażka, gdyż to co było na filmie mocno odbiegało od rzeczywistości. Oczywiście teren był tak rozległy, że nie wiedziałem nawet w którą uliczkę wejść, żeby potem się nie zgubić i nie wertowałem ich aż tak dokładnie. Każda uliczka była bardzo ciasna, łącznie był może z metr przejścia od stoiska do stoiska, a ludzi było setki którzy przeciskali się z jednej strony na drugą. Pierwszy raz będąc w Tajlandii miałem ochotę pozabijać wzrokiem wszystkich przepychających się tubylców, którzy robili to w bezpardonowy sposób. Nie wiem czy trafiłem w taką uliczkę, czy może tak właśnie wygląda indyjski targ, ale wszędzie były tysiące płócien materiału nawinięte na belki i oprócz tego nic tam więcej nie widziałem. Jeszcze raz poszukam informacji na temat Małych Indii w internecie i jeżeli znajdę jakąś mapkę z danymi co gdzie się znajduje to wybiorę się tam jeszcze raz, gdyż warto z tego miejsca przywieźć herbatę i najświeższe przyprawy w całej Tajlandii. Naoglądałem się również filmików kulinarnych o tym miejscu i miałem chęć zjeść pitę z mięsem w sosie curry, jednak znalazłem tam tylko mięsa grillowane na patyku, które spotykam na każdym kroku. Dzisiaj niczym szczególnym Was nie zaskoczę, gdyż kończę już ten i tak krótki wpis, na pocieszenie mogę powiedzieć, że nakręciłem dla Was filmik z kolejnym egzotycznym owocem, jakim jest mangostan. 








2 komentarze:

  1. Proszę nie jeść mangostanu nad prezentami :-)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinieneś występowac w filmach podróżniczych jak Martyna Wojciechowska albo jak Wojciech Cejrowski,ale dam Ci radę...zmień operatora kamery bo oglądanie mangostan przez około minuty w jednym punkciew jednej perspektywie psuje ciekawość która wzrasta i w końcu mówi"pokaż w końcu co jest w środku":D Skromna artystka

    OdpowiedzUsuń